elsa i jack

elsa i jack

niedziela, 7 czerwca 2015

Prolog opowiadania drugiego + krótkie info

Przepraszam! Przepraszam za mą długą nieobecność, ale wpadłam w wir szkolnej gorączki. Wiecie poprawianie ocen i te sprawy... Może mnie jeszcze trochę nie być, ale na pewno przed wakacjami coś jeszcze wstawię.
Jeśli chodzi o Drugie Opowiadanie to wpadłam na zupełnie nowy pomysł na opowieść :) starej jednak nie porzucam, dlatego przy rozdziałach będzie widnieć cyfra w nawiasie (1) oznacza starą opowieść, a (2) tą nową. No to nie przedłużając zapraszam na prolog drugiego opowiadania :)

Wiedziała, że kiedyś nadejdzie ten dzień... ale nie sądziła, że tak szybko. Zbyt szybko...
Poprzedniego dnia pożegnała się z siostrą. Wpadły sobie w objęcia, z ich oczu lały się łzy, ale Anna była pogodna. Wróżyła Elsie świetlaną przyszłość, nawet jej trochę zazdrościła, bo sama wciąż szukała swojej "prawdziwej miłości". Elsa tak na to nie patrzyła, jej to bardzie przypominało sprzedaż na targu połączoną z licytacją "kto da więcej!". A na jej szyi zawisła wyimaginowana tabliczka z napisem "sprzedane".
Teraz idzie w najlepszej, najbardziej zdobionej biało błękitnej sukni, z gorsetem tak mocno związanym, że ledwo mogła oddychać. Drobne pofalowane kosmyki wychodzą z jej koka i opadają na ramiona. Nerwowo poprawia białe rękawiczki na jej dłoniach. Spogląda na prowadzącego ją ojca z prośbą, ten lekko kręci głową. Patrzy po magnaterii ubranej w znakomite szaty, na już płaczącą ze wzruszenia Annę, na matkę posyłającą jej smutny przepraszający uśmiech.
Bierze wdech i powoli, dostojnie stąpa, ku swojemu nabywcy. Jej przyszły mąż, przystojny mężczyzna w podobnym jej wieku, o rudych włosach, ubrany w biały garnitur, patrzy na nią z uśmiechem. Ona próbuje go odwzajemnić, lecz ma ochotę płakać. Powinna wziąć się w garść, to dla dobra królestwo. Wiele księżniczek przed nią brało ślub ze względów politycznych, ona nie jest pierwsza, ani ostatnia, więc dlaczego tak bardzo się boi?
Na drżących nogach dochodzi do ołtarza i staje obok Hansa, księcia Nasturii nadchodzi czas na słowa przysięgi, a ona ma ochotę uciec... Na myśl, że po ceremonii wyjeżdża wraz ze swoim mężem- na samo to słowo skręca ją w żołądku- do Nasturii, gdzie za miesiąc jak powróci rodzina królewska czeka ją powtórzenie ceremonii nachodzą ją mdłości.
Hans nakłada jej na palec obrączkę, a ona nie widzi w niej złotej ozdoby tylko zaciskające się na niej kajdany...


-Wynocha mi stąd łachudry!- krzyczy sprzedawczyni, pulchna kobieta, uderzając go miotłą po głowie i wyganiając za drzwi.
-Tyle hałasu o kilka jabłek- prycha pod nosem wzruszając ramionami. Uśmiecha się wkładając dłoń do kieszeni, wyczuwając drobny złoty łańcuszek. Jabłek nie udało mu się zdobyć, za to złapał coś lepszego. Za takie cacuszko starczy im jedzenia przez kilka tygodni, a zanim to babsko się zorientuje, oni już zdążą uciec...
-Złodzieje! Złodzieje! Łapać ich!- drze się kobieta wybiegając ze straganu i podbiegając do strażników. Jednak nie mieli tyle czasu ile myślał.
-Spadamy, Emma- chwyta siostrę oglądającą bibeloty na sąsiednim stoisku, która wcześniej miała odwrócić uwagę tego babska, by on mógł coś ukraść. Rodzeństwo rzuca się biegiem, jednak krótkie nóżki siedmiolatki nie są w stanie nadążyć za starszym bratem. Ten schyla się, a ona wskakuje mu na barana. Chłopak biegnie ile sił, raz po raz oglądając się za siebie wyglądając pościgu, który depcze im po piętach. Skręca w boczną uliczkę i gna dalej. Jego oczom ukazuje się mały mostek. skręca by zmylić pościg, przyśpiesza, zbiega po niezbyt stromym zboczu i chowa się pod kamienną osłoną mostu. Siostra z niego schodzi, a on przykłada palec do ust, dając znak, żeby była cicho. Pościg przebiega po moście nad ich głowami. Jeszcze chwilę czekają w ciszy. Uznając, że jest już bezpiecznie chłopak zaczyna się cicho śmiać.
-Patrz co mam- mówi do patrzącej na niego z zainteresowaniem Emmy. Wyciąga z kieszeni złoty łańcuszek i zapina jej go na szyi. Dziewczynka dotyka go drobną dłonią.
-Piękny-szepcze. Chłopak kłania się przed nią, naśladując ukłon dworski, ale niezbyt mu to wychodzi.
-Dla ciebie wszystko, królowo.-Emma śmieje się cicho. Ale po chwili lekko poważnieje.
-Słyszałam plotki, że podobno zza granicy przybędzie nowa królowa, jak myślisz... czy jest szansa, że będzie lepiej?-Patrzy na niego pełnymi nadziei brązowymi oczami. Ten wzdycha i kręci głową.
-Nie wiem, Emma. Może nic się nie zmieni, a może zmieni się na lepsze- uśmiecha się do niej. Jednak nie mówi, że może zmienić się na lepsze tylko i wyłącznie dla tego, że nie może być gorzej niż jest teraz...

No to co o tym sądzicie??? 

4 komentarze:

  1. .... WOW mam łzy... zachwytu? Szczęścia?...zazdrości? Nw ale musisz pisać 2 opowiadanie! I... ile lat ma el i ile jack? Biedna Elsa :c nikt nie może byś sprzedawany! Ale... to jest jelsa... więc jest ziarnko nadziei! :D Yea!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł! Naprawdę bardzo mnie zaskoczyłaś. Ciekawa fabuła, interesujący początek. Nieźle się zapowiada. :D Mam nadzieję że szybko pojawi się następny rozdział z tej części. Oczywiście czekam też na nexta z pierwszego opowiadania. :) cudna historia, nic dodać nic ująć. Życzę weny i pozdrawiam ;*.

    OdpowiedzUsuń
  3. -Czy ty Hansie bierzesz księżniczkę Elsę za żone???- pyta ksiądz
    -Tak!- odpowiada z uśmiechem
    -A czy to Elso bierzesz ksiecia Hansa za meża???-zwraca się do Elsy
    -Ja.......ja......ja......- zaczyna się jąkać- ja........NIE! NIE MOGĘ!!!-wrzeszczy i ucieka z przed ołtarza
    Może tak być? No wiesz, to wkońcu ma być Jelsa ;)
    Z checią bedę czytać te dwa opowiadania! Czekam!

    OdpowiedzUsuń