elsa i jack

elsa i jack

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 1 (2)

Hejo!!! Zapraszam was  na nowy rozdział :) :
Gdy złote obrączki, symbole małżeństwa, zostają wymienione, Elsa niemal natychmiast nakłada z powrotem rękawiczki, by nikt nie zauważył, że cenny przedmiot, zaczął pokrywać szron. Chce uciec, ale wie..., że nie może...
-Możecie się pocałować- rzecze kapłan. Dziewczyna patrzy na swojego męża i zamyka oczy. O tyle przysięga była dla niej tylko i wyłącznie klepaniem formułek, których wcześniej musiała wyuczyć się na pamięć, pieczętujący ją pocałunek jest jakby ponad jej siły, bo to on sprawia, że zwykła formułka przestaje być formułką. Nie chce tego ślubu, wodzi spojrzeniem po zebranych z kamienną maską na twarzy. Maską obojętności i akceptacji, jakby to było dla niej nic nie znaczącym przeżyciem. Nie pokazuje tego, że wszystko się w niej buntuje. Gdy jej wargi łączą się z wargami Hansa, jedna samotna łza  spływa po jej policzku, krusząc maskę spokoju...
Podczas hucznego wesela siedzi sztywno jakby połknęła kij. Nie jest w stanie przełknąć ani jednego kęsa z wykwintnych dań ustawionych na suto zastawionym stole. Patrzy pustym wzrokiem na występy artystów z Arendell i Nasturii, ubranych w tradycyjne stroje. Nie zwraca uwagi na żywą zapraszającą do tańca muzykę. Tępo obserwuje pary na parkiecie, słucha gwaru rozmów i śmiechu. Raz po raz uśmiecha się starając się by wyglądało to naturalnie. Zdaje się, że wszystko dochodzi do niej z oddali. Ale jest piekielnie świadoma obecności Hansa, swojego męża u boku i jego dłoni, która zamyka jej drobną dłoń.
Jeden mocno już podchmielony hrabia wznosi toast za młodą parę. Stukają kieliszki ucztujących, krople wina spadają na biały obrus.
-Za zdrowie pary młodej!- krzyczy, pozostali mu wtórują. Nadchodzi czas na prezenty, a nikt nawet Anna nie zauważa, że Elsa bardziej przypomina lalkę, niż żywą osobę. Stara się odepchnąć to wszystko od siebie jak najdalej. Większość prezentów jest standardowa, a to komplet srebrnych sztućców, a to porcelanowa zastawa. Lecz jeden różni się od innych... Jest to rzeźbiona kołyska, z drobnymi ornamentami charakterystycznymi dla Arendell i Nasturii. Elsa czuje jak jej żołądek podjeżdża do gardła, maska się rozpada. Wysila się na uśmiech i prosi wszystkich zebranych o wybaczenie. Oddala się od gwaru, a gdy już jest pewna, że nikt jej nie zobaczy biegnie do zamku i z przyzwyczajenia wpada do swojego pokoju. Patrzy w lustro przy toaletce.
Włosy wychodzą z koka, a oczy są zaczerwienione, jakby zaraz miała płakać. Do tej pory odrzucała myśli o nocy poślubnej, czekała ją długa podróż do Nasturii, więc noc poślubna została odłożona w czasie, ale jak dojadą...
Ma ochotę uciec, patrzy w lustro na swoją przerażoną twarz, na jej drżące dłonie. Bierze wdech i wymierza sobie porządny policzek. Głowa jej odskakuje, a na policzku pojawia się czerwony ślad.
-Weź się w garść- syczy na swoje odbicie.-Robisz to dla dobra królestwa.- mówi na powrót zakładając maskę powagi i obojętności...

***

-Nie no, chłopaki wyluzujcie- mówi idąc tyłem wystawiając dłonie w obronnym geście, cały czas zastanawiając się nad drogą ucieczki. -Co było to było, nie warto rozpamiętywać przeszłości.- W myślach przeszukuje wszystkie możliwe trasy jak najszybszej ucieczki, niestety dwie najlepsze niestety musi teraz wykluczyć, bo o tej porze mogą być patrolowane, a ostatnie czego mu brakuje to napatoczenie się na strażników. Jest między młotem, a kowadłem, ale zawsze pozostaje trzecia opcja.
-Oddaj kasę, Overland to może nie pogruchotamy ci wszystkich kości.- mówi postawny niebezpieczny mężczyzna z efektowną szramą przy oku, uderzając pięścią w drugą dłoń, dając do zrozumienia co ma zamiar z nim zrobić. Spogląda na drugiego dryblasa, który powoli się do niego przybliża groźnie łypiąc, a jedno szklane oko potęguje efekt. Overland prawie żałował, że ich wtedy wrobił i zwiał z forsą, prawie... Teraz też, nie ma zamiaru oddać im pieniędzy i tak sporą część musiał odpalić temu cholernemu jubilerowi, by sprzedał łańcuszek, trzymał mordę na kłódkę i przede wszystkim nie wzywał strażników. Pech chciał, że jak od niego wracał napatoczył się na braci Stabbington.
-Skąd ta wrogość, może najpierw pogadajmy.- powoli cofa się o kilka kroków.
-Gadać to ty se mo...- nie kończy, bo Overland obraca się na pięcie i rzuca się do ucieczki. Bracia Stabbington ruszają za nim, jednak on jest szybszy i zostawia ich odrobinę w tyle. Już zamierza wziąć ostry zakręt, gdy nagle ktoś łapie go za tunikę i pociąga w ciemny zaułek. Pada jak długi. Zrywa się szybko i już ma zamiar sięgnąć po mały sztylet, gdy widzi znajome, szare pełne wściekłości oczy. Abby (czyt. Abi), a więc opcja numer 4. Wzdycha z ulgą, już myślał, że mają "kolegów".
-C-co ty...- szepcze, gdy Abby jednym szybkim ruchem  byłego kieszonkowca zabiera mu sakiewkę, ze zdobytymi pieniędzmi, po czym wyrzuca ją na bruk kawałek dalej. Overland już ma zamiar pobiec po pieniądze, lecz Abby mocno chwyta go za ramię, w tym samym czasie przebiegają wściekli bracia Stabbinton. Ich nastawienie się zmienia, gdy znajdują na bruku ową nieszczęsną sakiewkę. Uciekają z łupem.
-Dlaczego to zrobiłaś?!- szepcze gniewnie. Dziewczyna macha mu przed nosem srebrną monetą, którą wyjęła z jego sakiewki. Nadgryza kawałek i jeszcze raz mu ją pokazuje. Zęby dziewczyny naruszyły srebrną powierzchnię monety ukazując czarny stop znajdujący się pod spodem. Fałszywka... Chłopak patrzy na nią oniemiały. Ten cholerny jubiler go oszukał...
-Kolejna przecznica jest patrolowana, a uciekający chłopak przykuwa uwagę, jeśliby by cię z tym złapali, czekałby cię stryczek!- Patrzy na nią pytająco. Dziewczyna wzdycha.- Jeszcze potrafię odróżnić dźwięk prawdziwych monet od fałszywych, Jack. W dodatku obiecałeś mi, że z tym skończysz!- szturcha go w pierś. - Miałeś skończyć z ryzykownymi akcjami, pomyśl o Emmie, co się stanie jeśli w końcu cię złapią i zabiją! Ma dopiero siedem lat, a znasz ją, nie przeżyje sama na ulicy.
Jack wie, że ona ma rację, ale...
-Ale co ty wiesz!- warczy.- Nie musisz liczyć każdego grosza, nie masz pojęcia, jak to jest głodować, bo nie ważne co zrobisz , nikt nie zatrudni kogoś z taką pozycją społeczną, a nawet jeśli to nie masz nawet co liczyć na głodową pen...- nie kończy, bo Abby wymierza mu policzek. Nie uderza mocno, ale wystarczająco by dać mu do zrozumienia, że się zagalopował.
-Moja matka dopiero dwa lata temu ponownie wyszła za mąż, tym razem za jednego z niższych stanem lordów, nie myśl, że zapomniałam co to nędza, co to głód. Nawet mając lorda za ojczyma, na dworze jestem bardziej traktowana jak służba, niż jak jego bachory. Nie martw się, pieniądze nie zdążyły mnie zepsuć. - Nagle jakby sobie o czymś przypomina i szpera w kieszeni ukrytej w jej ciemnogranatowej prostej sukni.- A jeśli już o tym mowa...- wyjmuje mały skórzany woreczek i kładzie go na dłoń chłopaka.- To w zamian, za tamtą, którą wyrzuciłam, nie martw się te są prawdziwe.
Overland niemal natychmiast z powrotem zamyka go w dłoniach Abby.
-Nie mogę tego przyjąć.- mówi.- Nie chcę od ciebie pieniędzy.
-Ach ta twoja duma...- dziewczyna wzdycha i zakłada kosmyk czarnych włosów za ucho. Patrzy na niego z powagą.- Weź je, pomyśl o Emmie, co jej powiesz? Ja ich nie potrzebuję, mam co jeść mam gdzie spać... Kiedyś mówiłam, że będę wam pomagać jak tylko mogę, proszę przyjmij je. Nawet nie zauważą...
-Wiem, że z chęcią oddałabyś nam każdy grosz, ale nie chcę nic od ciebie brać Abby.- dziewczyna wzdycha, zawsze jest tak samo. Nie ważne ile razy będzie próbować, zawsze jest tak samo.
-Jeśli nie jestem w stanie cię przekonać byś je wziął... To weź to...- czarnowłosa podaje mu dwie białe koperty, ale on nie zamierza ich brać.
-Mówię ci już chyba setny raz, nie chcę od ciebie pieniędzy, czeki też się do tego zaliczają.
-To nie czeki- wyjaśnia kręcąc głową.-To zaproszenia na bal z okazji przyjazdu pary młodej. Odbędzie się za trzy dni. Jedno miało być dla mnie, jako "córki" lorda, drugie dla osoby towarzyszącej. Ja nie mam zamiaru tam się pojawić, a szkoda gdyby się zmarnowały. To jest szansa, Jack. Emma pięknie śpiewa, jeśli zrobi to na balu i spodoba się jakiejś księżnej, może wezmą ją pod swoje skrzydła...- nie kończy, bo on jej przerywa i patrzy na nią ostro.
-Nie zrobię z mojej siostry rozrywki dla tych bogatych świń. Emma nie będzie tresowaną małpką, gotową na każde skinienie, nie ma mowy!- odwraca się na pięcie i już ma zamiar odejść, gdy Abby chwyta go za ramię, patrzą sobie w oczy.
-Nie rób tego dla mnie, nie rób tego dla siebie, zrób to dla Emmy. Choć raz zapomnij o tej swojej cholernej dumie i pozwól sobie pomóc! Co czeka Emmę w tym świecie? Głód, smród i ubóstwo, ona nie jest taka jak my, nie będzie się chwytać nielegalnych sposobów. Całe życie będzie w nędzy, jeśli wyjdzie za mąż i będzie miała dzieci, one też będą cierpieć głód, a nawet jeśli próbowałabym ją wesprzeć finansowo, to nie zawsze będę w stanie, w dodatku w tej kwestii jesteście tak samo uparci. To może być szansa od losu, proszę weź je.- Jack wzdycha i przyjmuje białe koperty.
-Co chcesz w zamian?- Abby patrzy wprost w jego brązowe oczy.
-Tego samego co zawsze... Przestań pakować się w kłopoty, nie chcę przychodzić pod twój grób.-przytula go.-Kocham cię i nie chcę cię stracić.- W jej oczach stają łzy. Overland ją obejmuje.
-Wiesz, przecież, że też cię kocham i nie martw się, będę ci się naprzykrzać jeszcze długi, długi czas...

Ps. Do MartiFrost twój pomysł był ciekawy i spodobał mi się :), ale Elsa nie mogła uciec sprzed ołtarza, bo wtedy nie pojechałaby do Nasturii i nie poznałaby Jacka

4 komentarze:

  1. Jack ma dziewczynę? I ile on lat? Elsa uciekają z tego ślubu! Aż mi sie nie dobrze robi gdy myślę o helsie itp: bleeee

    Rozdział super czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mogę! Jack kocha inną! :D mam nadzieję że szybko pojawi się Jelsa ;) heh rozdział bardzo ciekawy, podoba mi się ta nowa bohaterka. (jest świetna :) ) czekam na następny i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie racja! Hihi! Ta moja wyobraźnia! No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak napisanie, że rozdział wyszedł ci zajefajnie, czekać na next i życzyć ci dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG. OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG. OMG, jak cudownie. O matko. Nie no. Nie mogę. Dziewczyno! To mi się podoba! Ten strach Elsy przed nocą poślubną (If you know what I mean...3:D) to normalnie genialnie opisałaś! Trochę tu nie wchodziłam, ale obiecuję, że nadrobię zaległości^^

    OdpowiedzUsuń