Zapraszam na rozdział drugi i proszę o komentarze, to bardzo motywuje :)
###
Haely żuła gumę z pozornym spokojem, chciała nie dać po sobie poznać tego, że tak naprawdę jest prawdziwym kłębkiem nerwów. Wyczuwały to jednak cienie, które kłębiły się wokół stóp dziewczyny, ciemnym falującym pierścieniem gotowym rozproszy się i zaatakować. Źródło niepokoju dziewczyny stało odwrócone do niej plecami. Była to czarna sylwetka w ciemnym pomieszczeniu. Postać przyglądała się miedzianemu globusowi, na którym jarzyły się tysiące małych jasnych światełek. Światełek, które Mrok za wszelka cenę chce zgasić.
-Powiedz mi dlaczego zwlekałaś.- rzekł Czarny Pan nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem. Ona zaś wciąż wpatrywała się w jeden punkt w jego cień. Jedyny cień, nad którym nie mogła zapanować. Gdyby nie dała się zaskoczy w tamtym zaułku, gdyby jej cienie go zaatakowały i sprowadziły do Istoty Rzeczy... byłaby wolna.
Nie musiałaby się płaszczyć przed idiotą w czerni z ego wielkości Mont Everest.
Nie chciała do niego dołączy . Gadki typu "będą w nas wierzyć", "będziemy razem rządzić światem". "nic bardziej do siebie nie pasuje niż ciemność i cień" w ogóle jej nie ruszały, bo- uwaga wielkie zaskoczenie!- cieniowładna wolała pozostać w cieniu. Ale Mrok nie mógł sobie pozwoli na utratę cieniowładnej więc znalazł na nią mocny haczyk. Haely była bezbronna wobec koszmarów, które były na pograniczu materii i antymaterii i nie posiadała cienia. Cień atakuje cień, nie może go zniszczyć, ale odesłać do Istoty Rzeczy, ale jeśli coś nie ma cienia... cała moc dziewczyny na nic się zdaje, a Czarny Pan konsekwentnie wykorzystywał swoją przewagę nad nią. A Haely mimo, że miała już na karku ponad sto pięćdziesiąt lat wolała jeszcze trochę pożyć. Cieszyła się, że nie znalazł jej wcześniej, bo dostał sporego kopa od Strażników. Mimo to, że była panienką na posyłki- co okropnie ją wkurzało i doprowadzało czasem do szewskiej pasji- lubiła go irytować (np. przefarbowaniem końcówek na znienawidzony przez Mroka kolor: biały) to miała go głęboko w...
-Odpowiadaj- zwrócił się w jej kierunku. Patrzyła w jego złote oczy i skrzyżowała ramiona na piersi.
-Nie mam zamiaru- burknęła. Koszmary kłębiące się przy ścianach, na sufitach, dosłownie wszędzie zasyczały na nią gardłowo, a po jej plecach przeszedł zimny dreszcz. Jeden z koszmarów podbiegł do swojego pana i zaczął wpatrywać się w dziewczynę przeraźliwymi żółtymi ślepiami. Haely dałaby sobie rękę uciąć, że widział w niej przekąskę.Bezbronną przekąskę. Koszmar robił powolne kroki w jej stronę. Dziewczyna zaczęła się cofa, a cienie otoczyły ją jeszcze ciaśniejszym ochronnym kordonem. Gdy chciała się cofnąć o jeszcze jeden krok natrafiła stopą na pustkę. Przepaść, dotarła do krańca, nie ma gdzie uciec.
-Pytam się po raz ostatni. Dlaczego zwlekałaś?- Koszmar klapnął paszczą, a dziewczynie aż zakręciło się w nosie od jego siarkowego oddechu. Co za smród, ohyda. Przełknęła dumę, i wycedziła:
-Przypomniałam sobie jak mnie pierwszy raz otoczyły cienie- prawie wywarczała przez zęby. Mrok się roześmiał, nawet ten durny koniopodobny koszmar, któremu cuchnęło z paszczy zaczął parskać ze śmiechu.
Ta bardzo zabawne, przekomiczne. Miała wtedy siedemnaście lat i jeszcze nie wiedziała, że nie żyje. Była zagubiona, przerażona, nie wiedziała co się dzieje. Cienie biegły do niej ze wszystkich stron, a ona próbowała od nich uciekać, chociaż nie miała powodu się ich bać. Wszystkie wolne cienie (cienie, które nie są połączone z żadną istotą lub przedmiotem, cienie należące do tych przedmiotów i istot, które zginęły dawno temu lub dopiero miały się pojawić -cienie w przeciwieństwie do istot, z którymi są połączone nie giną, ani się nie rodzą. Po prostu są) lgnęły do niej jak ćmy do ognia. Chciały by nadała im kształt i wartość, była ich panią, a one to czuły.
-W naszej Haely obudziło się sumienie, serduszko jej drgnęło!- Mrok zaśmiał się jeszcze raz, ale opanował wybuch wesołości.- Ale zgubiłaś ją w portalu- jego głos stał się groźny. Koszmar supił się w sobie i już miał na nią skoczyc gdy powiedziała:
-Wiem jak ją znaleźć!- Mrok dał znak ręką i koszmar zawisł w powietrzu tuż przy twarzy dziewczyny, która odetchnęła z ulgą. Na prawdę nie chciało jej się żegnać z "życiem".
-Jest przerażona. Wystarczy teraz tylko włączyć jakiekolwiek media i zaraz usłyszymy o jakiejś pogodowej anomalii albo o śnieżycy stulecia. A teraz chciałabym już sobie pójść, znudziło mnie to.- zrobiła balona z gumy dla potwierdzenia swoich słów, ale nie udało jej się nikogo oszukać. Koszmar rozwiał się w powietrzu, a dziewczyna otoczona syczącymi cieniami poszła na drżących nogach w stronę wyjścia.
***
Wiadomości z ostatniej chwili! Ogromna śnieżyca nawiedziła Florydę, mieszkańców prosi się o zachowanie spokoju i pozostanie w domu. (Współczuję plażowiczom. hehe. dopis autorki).
***
Elsa nie wiedziała gdzie jest, nie wiedziała też za bardzo co się stało. Była nad jeziorem, otoczyły ją cienie, a potem... a potem znalazła się tu i jakaś pędząca metalowa maszyna na kołach o mało jej nie przejechała! Gwałtownie odskoczyła na bok, o mało nie wpadając pod kolejną podobną maszynę. Słyszała ogłuszający dźwięk klaksonu samochodowego i gniewny krzy kierowcy:
-Patrz jak leziesz wariatko!- Dziewczyna jeszcze nigdy nie widziała nic podobnego. Była zdezorientowana i przerażona. Wokół niej zaczęła tworzy się śnieżyca, a drogi zamarzały. Kilka samochodów wpadło w poślizg. Wszędzie było słychać tylko pisk opon. Dziewczyna zaczęła uciekać. Przedzierała się przez również uciekający tłum Nie widziała nic co było jej znane. Budynki były szare, ogromne i ponure, a ich iglice kaleczyły niebo. Potknęła się o coś. Upadła na asfaltową ulicę. W jej kierunku pędził samochód, kierowca albo jej nie zauważył, albo nie miał zamiaru hamować. Elsa uniosła dłoń w obronnym geście. Lodowe kolce przebiły pojazd na pół. Koła jeszcze się obracały, a przed kierowcą wybuchła poduszka powietrzna. Dziewczyna nie wiedziała co to jest i wystraszyła się jeszcze bardziej. Jedyne o czym w tej chwili marzyła to to, aby to wszystko okazało się tylko koszmarem, a ona obudzi się w swoich lodowych komnatach.
-Stać jesteś otoczona!- usłyszała krzyk. Zobaczyła kilku mężczyzn w granatowych uniformach. Mierzyli do niej z broni. Elsie przypomniało się jak na nią polowano, uniosła dłonie i odgrodziła się lodowym murem od napastników. Śnieżyca stała się jeszcze bardziej groźna i natarczywa. Mężczyźni zaczęli strzelać w ścianę lodu. Lodowe ostrza wystrzeliły z jej dłoni w około. Trafiały we wszystko, w porzucone samochody. Fala mocy przetoczyła się przez jej ciało i wylała się. Zakręciło się jej w głowie i upadła na kolana. Dopiero po kilku minutach gdy rozglądała się po oblodzonych i ośnieżonych wrakach dotarło do niej, że właśnie zamroziła całe miasto.
***
Jack leżał na łóżku w swoim pokoju i wpatrywał się w sufit raz po raz odbijając od niego mała piłeczkę. Nagle drzwi się otworzyły, Jack wpierw myślał, że elfy wreszcie przyniosły mu kanapki, o które prosił dwadzieścia minut temu. Mylił się jednak, bo stał w nich poczerwieniały z wściekłości North ze skrzyżowanymi ramionami.
-Jack!!!- wrzasnął, a białowłosy myślał, że od tego krzyku zaraz odpadną mu uszy. Zakrył je rękoma i się skrzywił.
-Rozumiem, że się zdenerwowałeś, ale to nie jest powód by zamrozić miasto na Florydzie!!!- chłopak zerwał się na równe nogi.
-Ale to nie ja!- zaprotestował. Nic nie zrobił, był w swoim pokoju na biegunie północnym.- Byłem tu cały czas, on świadkiem.- wskazał na elfa, który właśnie przechadzał się korytarzem jedząc kanapkę, która miała być jego. Elf zatrzymał się wpół kroku, przełknął kęs i wskazał na siebie jakby pytając "ja?".
-Tak ty, powiedz mu, że jestem niewinny i tkwiłem tu cały czas!- elf wziął sporego gryza i potrząsnął głową, potwierdzając słowa chłopaka, a dzwoneczek na jego czapce brzęczał opętańczo. - Dobrze wiesz, że nie umiem zamraża na odległośc, więc to nie ja.- oparł się o swoją laskę. Według niego Northowi potrzeba było trochę luzu. Święty zbaraniał.
-Ale skoro nie ty... to kto?- i to było dobre pytanie. Pytanie, na które oboje chcieli znaleźć odpowiedź.
Super, super jak kaczy kuper! HAHAHAHA!!! A tak serio po prostu cudowny blog, na pewno będę go czytać! Czekam na szybki next, WENY!!!
OdpowiedzUsuń