Specjalnie na życzenie Layli, króciutkie streszczonko
W poprzednim rozdziale...
Strażnicy dyskutowali nad możliwością pochodzenia Elsy z Krain Pomiędzy i nad istnieniem takich istot jak cieniowładni. Na Biegun Północny dostają się Mrok i Haely (piekielnie wkurzona ), a Jack (idiota) nie ma przy sobie swojej laski.
Jack natychmiast zasłonił sobą Elsę, która nie była w stanie zobaczyć napastników.
-Powtarzam jeszcze raz, bo chyba mnie nie zrozumieliście. Oddajcie dziewczynę.-wysyczał Czarny Pan, pstryknął palcami, a przy jego boku pojawiły się dwa koszmary uderzając kopytami o ziemię, jakby szykowały się do natarcie i zaciekle parskając. Jeden odwrócił łeb w kierunku czarnowłosej i parsknął na nią siarczyście, Ta skrzywiła się, zatkała nos jedną ręką, a drugą zaczęła się wachlować nie mogąc znieść jego oddechu. Dziewczyna miała taki wzrok jakby ledwo się powstrzymywała od dania koszmarowi i Mrokowi po łbie. Jack pewnie zaśmiałby się z jej miny, gdyby nie powaga sytuacji.
-Po naszym trupie.-rzekł twardo North. Mrok uniósł jedną brew i uśmiechnął się szyderczo.
-Jak sobie życzysz.-pstryknął palcami jeszcze raz tym razem nie pojawił się żaden koszmar, a pozostałe nie zaatakowały.
-Ha!Coś ci nie wyszło Mrok!-wrzasnął Zając dobywając bumerangów. Mrok posłał mu rozbawione spojrzenie. Wzrok Jacka padł na chwilę na czarnowłosą dziewczynę. Pobladł. Czarnowłosa na chwile zamknęła powieki, gwałtownie je otworzyła i lekko tupnęła nogą. Nagle wokół niej jakby znikąd pojawiły się cienie. Dziesiątki, setki, Sunęły po korytarzach w kierunku dziewczyny i gromadziły się wokół niej falując i skręcając się. Cały dotychczas rozświetlony pokój prawie całkowicie zasłonił cień, a dokładniej kłębiąca się masa cieni. Ogień w kominku nagle zgasł, z rozbitych nagle lamp posypało się szkło. Cały pokój zdawał się wibrować od zgromadzonych w jednym miejscu tak dużej ilości cieni, wszytko promieniowało ich energią.
-Cienie... ona... jak?!- Wrzasnął Zając.
Elsa widziała tylko cienie, ani Mroka, ani czarnowłosej cieniowładnej. Skierowała wzrok w punkt, w który wpatrzeni byli pozostali. Wiedziała, że ktoś tam się znajduje, czuła obecność tego kogoś, strach, który nie wiadomo skąd nagle ją ogarnął. Skoncentrowała się.
Lodowe pociski jeden po drugim leciały w stronę, gdzie najprawdopodobniej znajdował się Czarny Pan. Mrok stworzył tarczę z czarnego piasku osłaniając się przed losowymi pociskami. Jeden odbił się od tarczy i o mało co nie trafił czarnowłosej dziewczyny, która w ostatnim momencie uchyliła się. Jej oczy ciskały błyskawice, a cienie zafalowały. Jack czuł drżenie rozchodzące się po pomieszczeniu, które lekko przypominało głuchy warkot, koszmary zaatakowały. Mikołaj dobył swoich szpad.
-Jack biegnij po laskę, zatrzymamy go!- Nie trzeba mu było tego dwa razy powtarzać. Pociągnął Elsę za dłoń, nie wyobrażał sobie by zostawił ją na pastwę koszmarów, nawet jeśli w pobliżu są inni Strażnicy, po prostu nie mógł jej zostawić. Kilka koszmarów zastąpiło im drogę, ale Piasek zniszczył je za pomocą bicza z piasków snu. Elsa chciała biec za Jackiem, ale nagle stanęła jak wryta. Nie mogła się ruszyć, była jak sparaliżowana. Mogła tylko patrzeć i mrugać oczami. Nic więcej.
Jack próbował ją pociągnąć za ręce, ani drgnęła jakby przymurowano ją do podłogi.
-Nic nie zdziałasz, no chyba, że chcesz jej ręce urwać. W takim wypadku powodzenia życzę.
Usłyszał blisko lekko zgryźliwy ton czarnowłosej. Od razu domyślił się, że to jej sprawka i zamachnął się na nią, ale ta jakby zapadła się pod ziemię i pojawiła kilka kroków dalej z kpiącym uśmieszkiem i uniesioną brwią. Jack wiedział, że bez laski na niewiele się przyda, śnieżkami raczej nie pokona ani Mroka (którym nawiasem mówiąc już zajęli się Strażnicy, chociaż nie można na razie powiedzieć by wygrywali) ani tej dziwnej dziewczyny. Wybiegł czym prędzej przez drzwi i ruszył w kierunku swojego pokoju, w którym zostawił laskę. Gdy nie była potrzebna zawsze ją ze sobą nosił, raz jej nie wziął i bam! Mrok i cieniowładna postanowili sprawić wizytę Strażnikom.
Usłyszał za sobą cichy śmiech dziewczyny. Cienie biegły po ścianach dotrzymując mu kroku, zastanawiał się dlaczego nie zaatakują. Spojrzał za siebie i ujrzał podążającej za nim czarnowłosej, ale czuł jej obecność. Ciekawiło go dlaczego nie unieruchomi go tak jak Elsę, albo nie pojawi się przed nim i nie zaatakuje póki jest wobec niej bezbronny. Przyszło mu na myśl, że owa dziewczyna bawi się nim jak kot myszą i nie podobało mu się to.
Obejrzał się jeszcze raz, za nim nie podążały tylko cienie, ale i kilka koszmarów o pokaźnych rozmiarach. Stwory parskały i szczerzyły kły w nadziei na łatwy posiłek, jednak ku zdziwieniu Jacka zostawały nieco w tyle niczym piekielna eskorta.
Cienie go wyprzedziły, myślał, że zaraz się na niego rzucą, ale tak się nie stało. Za to drzwi od dużej sali ze sferą snów, w której laskę stanęły otworem, zupełnie jakby cieniowładna go tam zapraszała.
Jack nie miał wątpliwości, że to cienie otworzyły te drzwi, unieruchomiły Elsę, rzuciły Yetim o podłogę, zastanawiał się tylko dlaczego dziewczyna nie każe im go atakować skoro pewnie byłoby to dla niej jak rozgniecenie robaka czubkiem buta.
Wbiegł do pomieszczenia ze sferą snów i szybko chwycił w dłonie opartą o globus laskę. Na sekundę wychylił się przez barierkę i spojrzał w dół (jeśli dobrze pamiętam sfera snów inaczej globus ze światełkami znajdował się na czymś w rodzaju dużego balkonu, a pod nim znajdowała się duża sala dop. aut.). Yeti walczyły z koszmarami i cieniami. Z tymi pierwszymi dawały sobie radę, wokół wszędzie walał się czarny piach, ale z cieniami nie miały szans. Cień pozostanie cieniem z kuszy go nie zastrzelisz, włócznią nie przebijesz, ale one mogły atakować, wygrywały z Yetimi i niszczyły wszytko wokół. (Wolne cienie, czyli te, które nie są z niczym połączone mogą atakować inne cienie wpływając tym samym na osoby, zwierzęta lub przedmioty, z którymi zaatakowane cienie są połączone. Ataki wolnych cieni mogą spowodować drobne urazy, poważne rany, a nawet doprowadzić do śmierci dop.aut.) Nagle wszystkie cienie jak posłuszne ogary skierowały się w jedną stronę i zaczęły piąć się po kolumnach i pędzić w jedno miejsce. Jack myślał, że pędzą w jego kierunku, one jednak go minęły, a przed białowłosym pojawiła się czarnowłosa dziewczyna z szerokim uśmiechem, cienie otoczyły ją tworząc coś w rodzaju tarczy. Wyglądało to tak jakby to ona była centrum, a one rozchodziły się wokół niej promieniście, wspinały się po niej tworząc coś w rodzaju cienistej sukni. Włosy dziewczyny zaczęły lekko falować, a srebrne oczy błyszczały groźnie. Wyglądała przerażająco.
Jack niewiele myśląc zacisnął mocniej dłonie na lasce i skoncentrował się na swojej mocy. Z laski sypały się błękitne i białe lodowe iskry, które strzelając pędziły w stronę dziewczyny. Ta gdy iskry miały ją zamrozić, rozpłynęła się w cieniach, a jeden z koszmarów, które wchodziły do sali w ułamku sekundy stał się lodową rzeźbą z drobinkami czarnego piasku w środku.
-Pudło- usłyszał za sobą. Natychmiast się odwrócił i posłał kolejną falę swojej mocy, dziewczyna znowu zniknęła.
-I znowu pudło-zaśmiała się cicho, odwrócił się jeszcze raz, ta dziewczyna po prostu się z nim drażniła. Znów zniknęła.
-Jestem za tobą- spojrzał za siebie, cieniowładna posłała mu krzywy uśmiech rozpływając i tym samy unikając kolejnego lodowego zaklęcia.
-Nad tobą- spojrzał w górę, dziewczyna trzymana przez cienie stała na suficie i zwisała głową w dół, pomachała mu i znów zniknęła- Znów za tobą... po lewej.... po prawej... Jestem wszędzie i nigdzie- śmiała się. Nie mógł jej trafić, za to zamiast niej zamroził cztery z sześciu koszmarów, na które zupełnie nie zwracał uwagi pogrążony w ciągłym nietrafianiu w cieniowładną. Pojawiła się tuż przed nim z tym szerokim krzywym uśmiechem i skrzącymi się srebrnymi oczami. W chwili gdy miał wystrzelić z laski kolejne lodowe iskry, poczuł gwałtowne szarpnięcie w tył i poleciał jak długi upadając na plecy. Iskry wystrzeliły z laski w idealnej chwili i trafiły koszmar, który wcześniej skoczył, a jego szczęki znalazły się kilka centymetrów od szyi chłopaka i zamarzł w bezruchu trafiony odłamkami lodowych iskier, koszmar padł jako lodowy pomnik, rozpadł się na kawałki w chili gdy spadł na kamienną posadzkę. Jack gwałtownie złapał oddech, w ogóle go nie zauważył. To cienie pociągnęły go do tyłu, gdyby nie one...
-Nie ma za co- stwierdziła dziewczyna. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że ona chciała by zdobył swoją laskę i pojawiała się tuż przed koszmarami gdy te miały zaatakować, zdradzała mu gdzie są. Brał ją za wroga i nie zwracał uwagi, na to, że nie byli sami. Pomagała mu tylko... dlaczego?
-Załatw tego i będziemy kwita- zniknęła ukazując ostatni zbaraniały koszmar, którego paszcza prawie, prawie zamykała się na jej szyi. Jack nie wahał się. Kolejny lodowy posąg z czarnym piaskiem, raz!
-Dlaczego mi pomagasz?!- wykrzyczał w przestrzeń. Dziewczyna ukazała się obok niego i kolejny raz się uśmiechnęła.
-Tak w zasadzie to ty pomagasz mnie.- zniknęła i pojawiła się jeszcze bliżej niego.- Bo widzisz, te koszmary nie były nasłane na ciebie, tylko na mnie. Gdybym cię nie zabiła rozszarpałyby mnie.- niemal wyszeptała mu do ucha, rozpłynęła się i zmaterializowała kilka metrów dalej.
-Uprzedzając kolejne pytanie. Nie zabiłam cię, bo jak głosi stare przysłowie: wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem. Nienawidzę Mroka tak samo jak ty, a teraz znikam, twoja przyjaciółeczka ma kłopoty.- mrugnęła do Jacka porozumiewawczo i rozpłynęła się w cieniach, zostawiając zaskoczonego i przerażonego białowłosego, który natychmiast ruszył biegiem by pomóc Elsie...
Wiem, rozdziału długo nie było, ale miałam egzaminy gimnazjalne i musiałam się do nich uczyć. Rozdział miał się pokazać od razu po nich, ale nie miałam czasu wybaczcie mi więc to dwudniowe spóźnienie.
Spoczko ;)
OdpowiedzUsuńRozdzial super ;
Pozdro i WENY!!!:
Super! Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział! Jestem ciekawa co bedzie dalej. Czekam na szybki next, weny
OdpowiedzUsuńNieziemski wpis! Zresztą jak zwykle ;) ciekawi mnie co wydarzy się w następnym rozdziale. Jack ma nowego sprzymieżeńca, akcja jest naprawdę bardzo interesująca! :D życzę weny i z niecierpliwością czekam na nexta! ;) ;*
OdpowiedzUsuń